22 czerwca 2022

CXXXVII Liceum Ogólnokształcące

Wycieczka do Parku Kampinoskiego i Muzeum Pamięci w Palmirach

Chyba zapowiadają się deszczowe wakacje... Ale dla nas deszcz nie jest przeszkodą do zwiedzania!?

Wczoraj odbyła się wycieczka do Parku Kampinoskiego i Muzeum Pamięci w Palmirach organizowana przez panią A. Frączak.

Zapraszam do przeczytania artykułu, napisanego przez jedną z uczestniczek - Weronikę Szymańską z klasy 2B:

"Podwarszawska Amazonka

Dziś, uczniowie klas 3E, 3C, 2B oraz 1B - słowem, miks polskiego kwiatu młodzieży Schumana, zmierzyli się z wycieczką do Palmir, a także Puszczy Kampinoskiej. W teorii miała być ona stricte historyczna, aczkolwiek brutalna rzeczywistość ujawniła swą iście survivalową naturę. Po długiej podróży środkami komunikacji miejskiej dotarliśmy do punktu początkowego, a mianowicie wioski o wdzięcznej nazwie Truskaw. Jej przywodząca na myśl słodycz truskawek (o ironio, żadnych stoisk z tymże egzotycznym owocem nie zarejestrowaliśmy) osłodziła minimalnie gorycz, spowodowaną przez niekorzystne warunki meteorologiczne, które zgotował nam los w dniu letniego przesilenia.

Dalej zmuszeni byliśmy iść pieszo, co nie należało do zadań elementarnych, gdyż odległość do muzeum wynosiła monstrualne cztery i PÓŁ kilometra. Droga obfitowała w prawdziwe pomniki polskiej przyrody, ukazywała niedoceniane, przez zwykłych zjadaczy chleba, piękno rodzimych lasów. Drzewa, paprotki, błoto oraz bagna to tylko wierzchołek góry lodowej owej flory. Natomiast napotkana fauna, niestety, ograniczała się jedynie do pojedynczych komarów, a także, lśniącego swym chitynowym pancerzykiem, żuka stacjonującego pośrodku leśnej ścieżki. Nasza grupa odnotowała absencje sławnych już łosi.

Pierwszy etap survivalu zakończyło dotarcie do muzeum - lecz wówczas znów pokonaliśmy zaistniałe „trudności” w postaci swoistej delegacji z Warszawy. Cóż, nie tylko my uznaliśmy termin 21. czerwca za dogodny. Wróćmy jednak do samego muzeum - jest to miejsce upamiętniające ofiary masowych egzekucji przez Niemców w czasie wojny dokonywanych na tutejszych terenach. W gablotach umieszczono wiele pamiątek zamordowanych, takie jak przedmioty osobiste - począwszy od okularów na dokumentach kończąc. Uwagę grupy zwróciły drzewa otoczone przez budynek, jakoby w nim zamknięte. Całość tworzyła dość przygnębiającą, lecz skłaniającą do rozmaitych refleksji, atmosferę. Zwieńczeniem pobytu było udanie się na pobliski cmentarz wspomnianych ofiar, gdzie spotkał nas zaszczyt składania wieńca wspólnie z Wicemarszałkiem Sejmu z ramienia PSL w wyrazie hołdu dla byłego Marszałka Macieja Rataja.

Finalnie krąg szkolnych znajomości poszerzył się o kolejną iście wybitną jednostkę, która zaprosiła nas (uwaga, co zaskakujące) do Sejmu. Wspominałam o „pierwszym etapie survivalu”. Nie bez przyczyny, bowiem prawdziwe Jumanji dopiero się zaczęło. Nawet dla takich wprawnych i zaprawionych w boju globtroterów jak my, wytyczona przez panią Frączak nowa czarna ścieżka, stanowiła nie lada wyzwanie. Ten, kto nie dzierżył w dłoni parasolki ni nieprzemakalnego odzienia, musiał liczyć się z darmowym prysznicem, który fundowała sama matka natura. Dzikie chaszcze, sprawiały wrażenie nietkniętych ludzką ręką, a runo leśne - stopą. Rekompensatą za owe trudy były łechtające nasze gałki oczne widoki, z pewnością piękniejsze od wcześniejszych, lecz moment, w którym spod gęstwiny wyłoniły się zabudowania wzniesione ludzką ręką, wprawił nas w stan nieopisanej ekstazy. Suponuję, że kolejnego Beara Gryllsa z nas nie będzie.

Podsumowując, wycieczka z pewnością stanowiła wyśmienitą odskocznię od dusznych sal oraz niewygodnych szkolnych krzeseł, a także trening dla zastałych mięśni. Same przeżycia zostaną z nami na dłużej, a nuż skłonią do powielenia takowych wypadów w kolejnych latach. Po prostu - cud, miód i orzeszki! I brudne ubrania."

fot. Dasza Sakhno, Ola Popiołek

DAS